Oczami Laury:
Życie może zmienić z każdą sekundą, w każdej chwili. Jedna osoba, wydarzenie może doprowadzić aby wywróciło się do góry nogami. Nic nie będzie takie same. Każdy moment będzie przypominał o minionych chwilach. Będzie cie prześladował i nie dawał zapomnieć. Nigdy....
Patrzyłam na mijane w szybkiej jeździe samochody, drzewa, domy i ludzi. Wszystko tętniło życiem, cieszyło się, śmiało. Jednak nie kazdy był szczęśliwy. Samotna dziewczyna w czarnym BMW siedziała oparta o drzwiczki i trzymała głowę wspartą na dłoniach. Tą dziewczyną jestem ja. Laura Marano. Myślę, myślę i myślę. Moje ciało znajduje się we wcześniej wspomnianym miejscu, ale dusza unosi się daleko, daleko stąd. Jest przy kimś za kim każda komórka mojego ciała tęskni i nie daje zapomnieć.
Właśnie zmierzam na Florydę razem z Harrym, który siedzi obok mnie i zaczytuje się w ''proroczym śnie''. Pamiętam, że należała ona do mamy. Uwielbiała ją, bo opowiada o prawdziwej, zakazanej miłości. Ludzi z dwóch światów. Biednej córki rybaka i szanowanego syna bogatego męża. Pokonali oni wiele sztormów i poczuli słodki smak szczęścia. Szczęścia za którym tak bardzo tęsknię i dążę całą osobą, całym sercem. Moze i kiedyś ja doznam tego cudownego uczucia....
Nagle do moich uszu doszła całkiem znana mi piosenka. I głos. Głos za którym tak tęsknię. Głos Rossa w piosence ''loud''. Uśmiechnęłam się i wsłuchałam w nią. Była piękna i tak wiele oddawała.
- Niedługo będziemy na lotnisku - poinformował Harry. Otrząsnęłam z zauroczenia i pokiwałam głową. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie dam upustu emocjom. Wytrwam do końca i pokażę światu, że potrafię być silna. Ale czy tłamszenie w sobie uczuć nie jest przypadkiem nierozsądne? Tego nie wiem, ale jedno jest pewne. Wytrwam do końca. Będę silna, nie dam się. Spełnienie marzeń zależy najbardziej od twojej wytrwałości.
Oczami Rossa:
Gapiłem się w zdjęcie klasowe. Sam nie wiem dlaczego je wziąłem. Może dlatego, ze to jedyne na którym jest Marano? Pewnie tak.
Wpatrywałem się w jej uśmiechniętą twarz i błyszczące oczy. Dobra to ostatnie to nie wiem czy tak było, ale podejrzewam, że tak. Ubrana w delikatną różową, koronkową sukienkę w kokardką pod piersiami i tego samego koloru sandałkach wyglądała uroczo, pięknie, niewinnie i słodko. Potem popatrzyłem na pozostałe twarze dziewczyn. Laura miała tylko błyszczące usta od błyszczyka i podkreślone oczy, a tamte TONĘ tapety. Wyglądały ładnie, ale sztucznie. A Laura była taka......świeża. Teraz wiem, że między nami nigdy nie było nienawiści tylko walka o przyjaźń. Oboje chcieliśmy aby to drugie jak najwięcej uwagi nam poświęcało.Pragnąłem jej towarzystwa i tak bardzo do tego dążyłem, ze zupełnie straciłem panowanie nad słowami, czynami i myśleniem. Nawet nad tym. Byłem zaślepiony dążeniem do celu. Chciałbym cofnąć czas do tego jak staliśmy przy szafkach zdzierając na siebie gardła. Wtedy zamiast powiedzieć ''nienawidzę cię'' powiedziałbym ''przepraszam'' i starał się zaprzyjaźnić z nią.
Może nasze życie inaczej by teraz wyglądało? Kariera R5 byłaby nie zawieszona, ja i ona nie rozdzieleni, wszystko było by inne. Szkoda, ale nigdy nikt się tego nie dowie....
Oczami Laury:
Wsiadłam do samolotu i zajęłam miejsce. Obok mnie siedział Harry ciągle męcząc książkę. Uśmiechnęłam się do stewardessy, która podała mi kubek gorącej czekolady i z przerażeniem dojrzała moje bandaże na nadgarstkach, gdy sięgałam po napój. Harry podniósł głowę i odłożył książkę.
- Co się stało? -spytał widząc w moich oczach zawstydzenie. Zbyłam go ukazując kawałem białego materiału. Zrozumiał bez słowa. Upiłam łyk brązowej, gęstej cieczy. Zrobiło mi się przyjemnie ciepło i słodko. Zupełnie jak wtedy kiedy dotknęłam ust Rossa. Jednak brakowało jego perfum i oczu. Spojrzałam w kubek i w tafli napoju ujrzałam siebie. Westchnęłam. Życie jest takie trudne. Zbyt trudne.... Brak mi wytrwałości. Nie potrafię zapomnieć, żyć jakby nic się nie stało. Gdybym mogła tylko cofnąć się w czasie. Wtedy przy szafkach zamiast wrzasnąć ''nienawidzę cię'' powiedzieć ''przepraszam''. Może wszystko było by inne? Zaprzyjaźnilibyśmy się, ja i on nie zostalibyśmy wywiezieni i bylibyśmy teraz razem w Miami i szaleli. Ale na to pytanie nikt nie zna i nie pozna odpowiedzi. Nigdy....
- Prześnij się Lau, jesteś zmęczona - powiedział Harry i przejął ode mnie pół opróżniony kubek. Przeciągnęłam się i wziąwszy od brata puchatą, białą poduszkę zasnęłam.
Oczami Rossa:
- Nigdzie nie idę!!! - wydarłem się i rzuciłem poduszką w drzwi za którymi Rydel usilnie próbowała namówić mnie na wyjście na głupi bal z bandą zamaskowanych ludzi to znaczy na bal maskowy. Na który R5 otrzymało zaproszenie do tutejszego liceum, gdzie ma zabawić. Oczywiście Delly strasznie się na niego napaliła.
- Ale mamy zagrać kilka piosenek i bez ciebie nie da rady, bo śpiewasz! - krzyknęła płaczliwie. Prychałem. Ale mi argument. Dziewczyna łapie się ostatniej deski ratunku.
- Riker lub Rocky za mnie za śpiewa! - zawołałem i opadłem na łóżko plecami.
- Ale to nie to samo! - upierała się Rydel skomląc pod dziwami do mojej sypialni, gdzie ''szukałem drogi''. A może to dobry pomysł. Rozerwałbym się, zabawił, zapomniał o zaistniałej sytuacji? To ostatnie jest niemożliwe, ale zabawić się można.
- Dobra, pójdę. Daj mi tylko żyć kobieto! - wrzasnąłem. Usłyszałem pis radości siostry. Jak łatwo ją uszczęśliwić!
- Bal jest jutro o 20:00. Maski obowiązkowe!!! - ryknęła uradowana i odbiegła. Wypuściłem z siebie powietrze. Ale się wpakowałem....No ładnie Ross. A jak pogadasz z jakąś laską skoro każda będzie w masce i nie będziesz wiedział czy nie jest lamuską? Ale co mnie to obchodzi? I tak jej więcej nie spotkam i tak, a dla mnie najważniejsza jest Laura. Tylko ona się liczy i tyle powiem wam. O!
Oczami Rydel:
Płaszczyłam się przed tymi drzwiami jak idiotka. On musi tam iść, no! Bo jak nie to cały nasz plan diabli wezmą! Ale szczęście mi sprzyja bo Ross się zgodził i w dodatku to bal maskowy.
Nawet nie wyobrażam sobie jak mój brat cierpi. Co noc wychodzi na balkon i gapi się w rozgwieżdżone niebo jakby szukając odpowiedzi na swoje pytania. Błądzi wzrokiem, po twarzach przechodniów i godzinami patrzy na zdjęcie klasowe. Jego oczy są smutne, przygaszone pełne cierpienia. Nie ma już w nich tych złotych iskierek radości. Na jego ustach już dawno nie widziałam uśmiechu. Uśmiechu za którym tak bardzo tęsknię, tęskni cała rodzina. Pewnie gdybyśmy nie wyjechali wszystko było by inne. Obie te szuje (mowa o Raurze) były by szczęśliwe. W przypadku Laury jakaś część jej duszy na pewno byłaby smutna, bo umarła już dawno, ale sama dziewczyna odzyskałaby radość życia. Ale już niedługo i wszystko będzie dobrze.... Czas to nie droga szybkiego ruchu pomiędzy kołyską a grobem, czas - to miejsce na zaparkowanie pod słońcem.
P.S. Rozdział krótki i okropny. Strasznie ciężko mi sie go pisało, bo nie miałam pomysłu. To znaczy miałam ale nie umiałam zacząć i wyszło takie cuś czy coś. Nie wiem. Ten rozdział jest najsłabszy chyba jaki napisałam, ale mam pomysł na dalszą część tej historii i następny next może będzie bardziej fajny. Przepraszam za błędy.Czekajcie.
Dedyk dla:
- Alice Lynch - jestes cudowna :** dzięki za ten uroczy wierszyk. A oto on:
Gdy Ci smutno Gdy Ci Źle
Przeczytaj Bloga Mai
Zakochasz Się !
~Alice Lynch~
Dziękuję:)))
Majka`
Życie może zmienić z każdą sekundą, w każdej chwili. Jedna osoba, wydarzenie może doprowadzić aby wywróciło się do góry nogami. Nic nie będzie takie same. Każdy moment będzie przypominał o minionych chwilach. Będzie cie prześladował i nie dawał zapomnieć. Nigdy....
Patrzyłam na mijane w szybkiej jeździe samochody, drzewa, domy i ludzi. Wszystko tętniło życiem, cieszyło się, śmiało. Jednak nie kazdy był szczęśliwy. Samotna dziewczyna w czarnym BMW siedziała oparta o drzwiczki i trzymała głowę wspartą na dłoniach. Tą dziewczyną jestem ja. Laura Marano. Myślę, myślę i myślę. Moje ciało znajduje się we wcześniej wspomnianym miejscu, ale dusza unosi się daleko, daleko stąd. Jest przy kimś za kim każda komórka mojego ciała tęskni i nie daje zapomnieć.
Właśnie zmierzam na Florydę razem z Harrym, który siedzi obok mnie i zaczytuje się w ''proroczym śnie''. Pamiętam, że należała ona do mamy. Uwielbiała ją, bo opowiada o prawdziwej, zakazanej miłości. Ludzi z dwóch światów. Biednej córki rybaka i szanowanego syna bogatego męża. Pokonali oni wiele sztormów i poczuli słodki smak szczęścia. Szczęścia za którym tak bardzo tęsknię i dążę całą osobą, całym sercem. Moze i kiedyś ja doznam tego cudownego uczucia....
Nagle do moich uszu doszła całkiem znana mi piosenka. I głos. Głos za którym tak tęsknię. Głos Rossa w piosence ''loud''. Uśmiechnęłam się i wsłuchałam w nią. Była piękna i tak wiele oddawała.
- Niedługo będziemy na lotnisku - poinformował Harry. Otrząsnęłam z zauroczenia i pokiwałam głową. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie dam upustu emocjom. Wytrwam do końca i pokażę światu, że potrafię być silna. Ale czy tłamszenie w sobie uczuć nie jest przypadkiem nierozsądne? Tego nie wiem, ale jedno jest pewne. Wytrwam do końca. Będę silna, nie dam się. Spełnienie marzeń zależy najbardziej od twojej wytrwałości.
Oczami Rossa:
Gapiłem się w zdjęcie klasowe. Sam nie wiem dlaczego je wziąłem. Może dlatego, ze to jedyne na którym jest Marano? Pewnie tak.
Wpatrywałem się w jej uśmiechniętą twarz i błyszczące oczy. Dobra to ostatnie to nie wiem czy tak było, ale podejrzewam, że tak. Ubrana w delikatną różową, koronkową sukienkę w kokardką pod piersiami i tego samego koloru sandałkach wyglądała uroczo, pięknie, niewinnie i słodko. Potem popatrzyłem na pozostałe twarze dziewczyn. Laura miała tylko błyszczące usta od błyszczyka i podkreślone oczy, a tamte TONĘ tapety. Wyglądały ładnie, ale sztucznie. A Laura była taka......świeża. Teraz wiem, że między nami nigdy nie było nienawiści tylko walka o przyjaźń. Oboje chcieliśmy aby to drugie jak najwięcej uwagi nam poświęcało.Pragnąłem jej towarzystwa i tak bardzo do tego dążyłem, ze zupełnie straciłem panowanie nad słowami, czynami i myśleniem. Nawet nad tym. Byłem zaślepiony dążeniem do celu. Chciałbym cofnąć czas do tego jak staliśmy przy szafkach zdzierając na siebie gardła. Wtedy zamiast powiedzieć ''nienawidzę cię'' powiedziałbym ''przepraszam'' i starał się zaprzyjaźnić z nią.
Może nasze życie inaczej by teraz wyglądało? Kariera R5 byłaby nie zawieszona, ja i ona nie rozdzieleni, wszystko było by inne. Szkoda, ale nigdy nikt się tego nie dowie....
Oczami Laury:
Wsiadłam do samolotu i zajęłam miejsce. Obok mnie siedział Harry ciągle męcząc książkę. Uśmiechnęłam się do stewardessy, która podała mi kubek gorącej czekolady i z przerażeniem dojrzała moje bandaże na nadgarstkach, gdy sięgałam po napój. Harry podniósł głowę i odłożył książkę.
- Co się stało? -spytał widząc w moich oczach zawstydzenie. Zbyłam go ukazując kawałem białego materiału. Zrozumiał bez słowa. Upiłam łyk brązowej, gęstej cieczy. Zrobiło mi się przyjemnie ciepło i słodko. Zupełnie jak wtedy kiedy dotknęłam ust Rossa. Jednak brakowało jego perfum i oczu. Spojrzałam w kubek i w tafli napoju ujrzałam siebie. Westchnęłam. Życie jest takie trudne. Zbyt trudne.... Brak mi wytrwałości. Nie potrafię zapomnieć, żyć jakby nic się nie stało. Gdybym mogła tylko cofnąć się w czasie. Wtedy przy szafkach zamiast wrzasnąć ''nienawidzę cię'' powiedzieć ''przepraszam''. Może wszystko było by inne? Zaprzyjaźnilibyśmy się, ja i on nie zostalibyśmy wywiezieni i bylibyśmy teraz razem w Miami i szaleli. Ale na to pytanie nikt nie zna i nie pozna odpowiedzi. Nigdy....
- Prześnij się Lau, jesteś zmęczona - powiedział Harry i przejął ode mnie pół opróżniony kubek. Przeciągnęłam się i wziąwszy od brata puchatą, białą poduszkę zasnęłam.
Oczami Rossa:
- Nigdzie nie idę!!! - wydarłem się i rzuciłem poduszką w drzwi za którymi Rydel usilnie próbowała namówić mnie na wyjście na głupi bal z bandą zamaskowanych ludzi to znaczy na bal maskowy. Na który R5 otrzymało zaproszenie do tutejszego liceum, gdzie ma zabawić. Oczywiście Delly strasznie się na niego napaliła.
- Ale mamy zagrać kilka piosenek i bez ciebie nie da rady, bo śpiewasz! - krzyknęła płaczliwie. Prychałem. Ale mi argument. Dziewczyna łapie się ostatniej deski ratunku.
- Riker lub Rocky za mnie za śpiewa! - zawołałem i opadłem na łóżko plecami.
- Ale to nie to samo! - upierała się Rydel skomląc pod dziwami do mojej sypialni, gdzie ''szukałem drogi''. A może to dobry pomysł. Rozerwałbym się, zabawił, zapomniał o zaistniałej sytuacji? To ostatnie jest niemożliwe, ale zabawić się można.
- Dobra, pójdę. Daj mi tylko żyć kobieto! - wrzasnąłem. Usłyszałem pis radości siostry. Jak łatwo ją uszczęśliwić!
- Bal jest jutro o 20:00. Maski obowiązkowe!!! - ryknęła uradowana i odbiegła. Wypuściłem z siebie powietrze. Ale się wpakowałem....No ładnie Ross. A jak pogadasz z jakąś laską skoro każda będzie w masce i nie będziesz wiedział czy nie jest lamuską? Ale co mnie to obchodzi? I tak jej więcej nie spotkam i tak, a dla mnie najważniejsza jest Laura. Tylko ona się liczy i tyle powiem wam. O!
Oczami Rydel:
Płaszczyłam się przed tymi drzwiami jak idiotka. On musi tam iść, no! Bo jak nie to cały nasz plan diabli wezmą! Ale szczęście mi sprzyja bo Ross się zgodził i w dodatku to bal maskowy.
Nawet nie wyobrażam sobie jak mój brat cierpi. Co noc wychodzi na balkon i gapi się w rozgwieżdżone niebo jakby szukając odpowiedzi na swoje pytania. Błądzi wzrokiem, po twarzach przechodniów i godzinami patrzy na zdjęcie klasowe. Jego oczy są smutne, przygaszone pełne cierpienia. Nie ma już w nich tych złotych iskierek radości. Na jego ustach już dawno nie widziałam uśmiechu. Uśmiechu za którym tak bardzo tęsknię, tęskni cała rodzina. Pewnie gdybyśmy nie wyjechali wszystko było by inne. Obie te szuje (mowa o Raurze) były by szczęśliwe. W przypadku Laury jakaś część jej duszy na pewno byłaby smutna, bo umarła już dawno, ale sama dziewczyna odzyskałaby radość życia. Ale już niedługo i wszystko będzie dobrze.... Czas to nie droga szybkiego ruchu pomiędzy kołyską a grobem, czas - to miejsce na zaparkowanie pod słońcem.
P.S. Rozdział krótki i okropny. Strasznie ciężko mi sie go pisało, bo nie miałam pomysłu. To znaczy miałam ale nie umiałam zacząć i wyszło takie cuś czy coś. Nie wiem. Ten rozdział jest najsłabszy chyba jaki napisałam, ale mam pomysł na dalszą część tej historii i następny next może będzie bardziej fajny. Przepraszam za błędy.Czekajcie.
Dedyk dla:
- Alice Lynch - jestes cudowna :** dzięki za ten uroczy wierszyk. A oto on:
Gdy Ci smutno Gdy Ci Źle
Przeczytaj Bloga Mai
Zakochasz Się !
~Alice Lynch~
Dziękuję:)))
Majka`
Jezus jeśli to jest najgorszy rozdział to ja sie boje tego ja bardzo boski będzie najlepszy XD
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać nexta i jestem strasznie ciekawa twojego pomysłu ;*
Rozdział nie jest słaby! Jest cudowny! Masz talent ale tego nie doceniasz! Co do rozdziału to już się nie mogę doczekać tego co wymyśliłaś. kamila:*
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nexta dawaj szybko
OdpowiedzUsuńRozdział wcale nie jest okropny!!! Jest wspaniały! Tak pięknie piszesz, wiec nie wiem czy wytrzymam do następnego rozdziału. Dodaj go szybko. Czekam z bardzo, bardzo, bardzo wielką niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńJeśli to jest najgorszy rozdział to czekam na jeszcze bardziej zajebisty.Naprawdę cudo.Myślę że Laura i Rossiak się spotkają.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Pięknie i cudownie! rozdział mega rajebisty! czekam na next J.J
OdpowiedzUsuńTy wiesz co piszesz! Rozdział nie jest słaby i najgorszym.......
OdpowiedzUsuńRozdział.. jest cudowny, świetny, rewelka.
Czekam 'niecierpliwie' na next.
<3 <3 Karcia 546 <3 <3
Już się nie moge doczekac co oni planują.
OdpowiedzUsuńRaura come back?
Czekam na next <3
Jejkuuś, oni się spotkają na tym balu nie? *__________* ewrte4j6therwda ♥ mam nadzieję, że się nie mylę :333
OdpowiedzUsuńŚliczny ;3 Czekam na kolejny *-* Plz, dodaj szybkoo ♥
co ty pierdzielisz?! Najsłabszy?! Weź przestań dziewczyno! mi się podoba =D powodzenie w następnym patka
OdpowiedzUsuń1. Zgadzam się z tym wierszykiem Alice Lynch w 100%
OdpowiedzUsuń2. Rozdział zajebisty :D nie masz prawa mówić, że jest zły czy jeszcze gorzej bo jest od genialny jak cała reszta :D Naprawdę piszesz genialnie, bo opisujesz pięknie emocje i tą tesknotę która z jednej strony boli, ale to piękne jak potrafi jednej osobie na tej drugiej bardzo zależeć.
3> z niecierpliwością czekam na next'a który pewnie będzie również zajebisty jak ten. A więc czekam :D
B.O.S.K.I ♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Jak ty cudnie opisujesz emocje. Czekam na next niecierpliwie :) zielona :)
OdpowiedzUsuńHeh dzięki za dedyk :D Rozdział na serio nie jest słaby tylko cudowny jak zawsze !! Piszesz tak cudownie :*** Z niecierpliwością czekam na kolejny :) Zgadzam się też z komentarzem zielonej ♥ Cudownie opisujesz emocje <33
OdpowiedzUsuńAlice ma rację ; D
OdpowiedzUsuńŚwieeeetny rozdział, jak każdy.
Jak każdy twój oczywiście xD
Nie ma się czego czepiać.
Chyba sobie coś zrobie jeśli szybko nie dowiem się co będzie w nexcie !!!
OdpowiedzUsuńPlisssssssssssssssssssssss napisz go szybciej !!!
Chyba sobie coś zrobie jeśli szybko nie dowiem się co będzie w nexcie !!!
OdpowiedzUsuńPlisssssssssssssssssssssss napisz go szybciej !!!
Alice dobrze to ujęła, Twój blog dobry na wszystko!!!
OdpowiedzUsuńA rozdziału proszę się nie czepiać bo jest świetny i koniec kropka!
Super! Prawie się popłakałam jak Ross paczał się na zdj. klasowe. :') To było takie sweet. Czekam na nexta! <3
OdpowiedzUsuńsłodziaśny B♥O♥S♥K♥I czekam na Next'a a na tej fotce trzymają się za rączki i splecione palce ;****
OdpowiedzUsuńJezu Dziewczyno ja dopiero nie odkryłam tego bloga,ale on jest genialny masz mega talent przy niektórych naprawdę się wzruszałam masz talent i to wielki <33 Kocham Twojego Bloga :))
OdpowiedzUsuń