Oczami Rossa:
Leżałem. To wiem na pewno. Ale gdzie i jak? Tego już nie. Kilka razy próbowałem otworzyć oczy. Bez powodzenia. Ale co dziwniejsze słyszę wszystko. Mogę to sobie łatwo wyobrazić. Rydel łkająca przy moim łóżku, mama głaszcząca mnie po głowie i chłopaki gadający o tym co się dzieje każdego dnia w szkole. Jak zdążyłem się zorientować leżę tutaj ponad 4 dni. Długo, najgorszej jest, że nie wiem co się ze mną dzieje. Nie mogę się poruszyć ani otworzyć oczu, a o wydaniu z siebie nacichszego dźwięku mogę zapomnieć. Co się ze mną dzieje?! Moje chaotyczne rozmyślania przerwało skrzypnięcie drzwi. Ktoś wszedł do pomieszczeniu i ustał przy mnie.
- Co z nim doktorze? - spytała załamanym głosem Rydel. Biedaczka siedzi u mnie lub u Laury. Zależy gdzie nie przeszkadza i może się chwilę zdrzemnąć. Chłopaki siedzą zawsze od powrotu ze szkoły do wieczora i czasem bardzo rano. Nawet Harry tutaj zajrzy.
- No cóż. Chłopak powinien niedługo się obudzić. Jego wyniki nie są złe. Niedługo wyjdzie do domu - powiedział i chyba wyszedł, bo drzwi trzasnęły. Usłyszałem z ulgą wypuszczane powietrze i ktoś złapał mnie za rękę. Zaczął gładzić wewnętrzną jej stronę.
- Słyszałeś braciuszku? - szeptała Delly - wyjdziesz niedługo. Obiecuję, że upiekę ci muffinki czekoladowe. Twoje ulubione, pamiętasz?
No jasne, że pamiętam. I jak ja mam być nie rozpieszczony? No kurde się pytam, jak?!
Oczami Harrego:
Zaspany otworzyłem oczy. Popatrzyłem na siostrę. Niezmiennie od kilku dni leżała nieprzytomna na wznak. Jej ręce ułożone były na klatce piersiowej, a w palce zapleciony był różaniec. To na pewno sprawka Margaret. Przychodzi tu codziennie i przynosi mi ciepłe jedzenie. Ojciec był tylko raz. Zobaczył Lau i pogadał z lekarzem. Potem rzuciwszy zwykłe ''do zobaczenia synu'' wyszedł. Niech go kaczki podepczą, żeby nie wyrazić się gorzej! Każdy inny normalny rodzic popadł by w czarną rozpacz tak jak państwo Lynch. Widać jak zależy im na Rossie. Biedak tak mocno rypnął o asfalt, że mu głowa pękła i na wszelki wypadek wprowadzili go w śpiączkę. Podobno było to ważne. Bardzo zaprzyjaźniłem się z Lynchami. Mimo, ze sławni to są spoko. Normalni ludzie z normalnej rodziny i z normalnymi nawykami. Szczęśliwa rodzina nie to co u mnie. Czasami mam ochotę wyjść i nie wrócić. Nie zrobię tego jednak? Dlaczego? A dlatego, ze mam siostrę. Laura to moje oparcie, moja nadzieja na lepsze jutro. Nikt o tym nie wie, ale razem z Laurą zajmujemy się muzyką. Dziewczyna ma niesamowity głos w dodatku potrafi grać na pianinie, harfie i gitarze. Jest świetna, ale nie chce się ujawnić. W sumie i ja potrafię co nieco. Lubię śpiewać i grać na gitarze. Ale to tylko hobby. Oboje musimy osiągnąć ''coś'' w życiu jak nasz ojciec, aby być ''kimś'' w jego oczach. Laura oprócz muzyką interesuje się aktorstwem, a ja no cóż. To głupie, ale chcę zostać architektem. Marzenie ściętej głowy.
Oczami Rydel:
Popatrzyłam na brata. Leżał na łóżku i wyglądał jakby spał. Jego powieki zamknięte od kilku dni, ukrywały te piękne czekoladowe oczy. Oczy za którymi tęskniłam każdym dniem. Nocami wsłuchiwałam się w jego oddech i bicie serca. Tęskniłam za jego ciętym językiem, żartami i głosem. Tego jak wygłupiał się z chłopakami albo leżąc na trawie za domem gapił na obłoki i gadał, że widzi wielkiego Yeti jedzącego pianki. Ale już niedługo ta męczarnia mojej duszy się skończy. Ross otworzy paczadełka i rzuci coś w stylu ''blond wiewiórki są wszędzie, boję się ich!''. Czasami Ross ma nierówno pod sufitem, ale to chyba jak każdy w naszej kochanej rodzince. Co do Laury to szczerze jej współczuję. Od Harrego wiem jak jest u nich. Żal mi tej dziewczyny. Z tego co jeszcze wcześniej gadał o niej Ross to wywnioskowałam, że to przesłodzona lalka, a tutaj proszę. Czasami lepiej przeczytać książkę niż ocenić ją po okładce.
P.S. Wybaczcie, że taki krótki, ale jestem chora. Widać to nawet po rozdziale, że jest dziwny i bez sensu. Ostatnio uświadomiłam sobie ile mam szczęścia że żyję i jestem w bezpiecznej i kochającej rodzinie. Inni tego nie mają. Miłego dnia. :**
Majka`
Leżałem. To wiem na pewno. Ale gdzie i jak? Tego już nie. Kilka razy próbowałem otworzyć oczy. Bez powodzenia. Ale co dziwniejsze słyszę wszystko. Mogę to sobie łatwo wyobrazić. Rydel łkająca przy moim łóżku, mama głaszcząca mnie po głowie i chłopaki gadający o tym co się dzieje każdego dnia w szkole. Jak zdążyłem się zorientować leżę tutaj ponad 4 dni. Długo, najgorszej jest, że nie wiem co się ze mną dzieje. Nie mogę się poruszyć ani otworzyć oczu, a o wydaniu z siebie nacichszego dźwięku mogę zapomnieć. Co się ze mną dzieje?! Moje chaotyczne rozmyślania przerwało skrzypnięcie drzwi. Ktoś wszedł do pomieszczeniu i ustał przy mnie.
- Co z nim doktorze? - spytała załamanym głosem Rydel. Biedaczka siedzi u mnie lub u Laury. Zależy gdzie nie przeszkadza i może się chwilę zdrzemnąć. Chłopaki siedzą zawsze od powrotu ze szkoły do wieczora i czasem bardzo rano. Nawet Harry tutaj zajrzy.
- No cóż. Chłopak powinien niedługo się obudzić. Jego wyniki nie są złe. Niedługo wyjdzie do domu - powiedział i chyba wyszedł, bo drzwi trzasnęły. Usłyszałem z ulgą wypuszczane powietrze i ktoś złapał mnie za rękę. Zaczął gładzić wewnętrzną jej stronę.
- Słyszałeś braciuszku? - szeptała Delly - wyjdziesz niedługo. Obiecuję, że upiekę ci muffinki czekoladowe. Twoje ulubione, pamiętasz?
No jasne, że pamiętam. I jak ja mam być nie rozpieszczony? No kurde się pytam, jak?!
Oczami Harrego:
Zaspany otworzyłem oczy. Popatrzyłem na siostrę. Niezmiennie od kilku dni leżała nieprzytomna na wznak. Jej ręce ułożone były na klatce piersiowej, a w palce zapleciony był różaniec. To na pewno sprawka Margaret. Przychodzi tu codziennie i przynosi mi ciepłe jedzenie. Ojciec był tylko raz. Zobaczył Lau i pogadał z lekarzem. Potem rzuciwszy zwykłe ''do zobaczenia synu'' wyszedł. Niech go kaczki podepczą, żeby nie wyrazić się gorzej! Każdy inny normalny rodzic popadł by w czarną rozpacz tak jak państwo Lynch. Widać jak zależy im na Rossie. Biedak tak mocno rypnął o asfalt, że mu głowa pękła i na wszelki wypadek wprowadzili go w śpiączkę. Podobno było to ważne. Bardzo zaprzyjaźniłem się z Lynchami. Mimo, ze sławni to są spoko. Normalni ludzie z normalnej rodziny i z normalnymi nawykami. Szczęśliwa rodzina nie to co u mnie. Czasami mam ochotę wyjść i nie wrócić. Nie zrobię tego jednak? Dlaczego? A dlatego, ze mam siostrę. Laura to moje oparcie, moja nadzieja na lepsze jutro. Nikt o tym nie wie, ale razem z Laurą zajmujemy się muzyką. Dziewczyna ma niesamowity głos w dodatku potrafi grać na pianinie, harfie i gitarze. Jest świetna, ale nie chce się ujawnić. W sumie i ja potrafię co nieco. Lubię śpiewać i grać na gitarze. Ale to tylko hobby. Oboje musimy osiągnąć ''coś'' w życiu jak nasz ojciec, aby być ''kimś'' w jego oczach. Laura oprócz muzyką interesuje się aktorstwem, a ja no cóż. To głupie, ale chcę zostać architektem. Marzenie ściętej głowy.
Oczami Rydel:
Popatrzyłam na brata. Leżał na łóżku i wyglądał jakby spał. Jego powieki zamknięte od kilku dni, ukrywały te piękne czekoladowe oczy. Oczy za którymi tęskniłam każdym dniem. Nocami wsłuchiwałam się w jego oddech i bicie serca. Tęskniłam za jego ciętym językiem, żartami i głosem. Tego jak wygłupiał się z chłopakami albo leżąc na trawie za domem gapił na obłoki i gadał, że widzi wielkiego Yeti jedzącego pianki. Ale już niedługo ta męczarnia mojej duszy się skończy. Ross otworzy paczadełka i rzuci coś w stylu ''blond wiewiórki są wszędzie, boję się ich!''. Czasami Ross ma nierówno pod sufitem, ale to chyba jak każdy w naszej kochanej rodzince. Co do Laury to szczerze jej współczuję. Od Harrego wiem jak jest u nich. Żal mi tej dziewczyny. Z tego co jeszcze wcześniej gadał o niej Ross to wywnioskowałam, że to przesłodzona lalka, a tutaj proszę. Czasami lepiej przeczytać książkę niż ocenić ją po okładce.
P.S. Wybaczcie, że taki krótki, ale jestem chora. Widać to nawet po rozdziale, że jest dziwny i bez sensu. Ostatnio uświadomiłam sobie ile mam szczęścia że żyję i jestem w bezpiecznej i kochającej rodzinie. Inni tego nie mają. Miłego dnia. :**
Majka`
Nie no, przybiłaś mnie wzmianką, o tym, że inni nie mają takiej rodziny. A poza tym rozdział świetny i czekam, aż Ross się obudzi.
OdpowiedzUsuńSuper! Rozdział bardzo pouczający J.J
OdpowiedzUsuńNie no szok
OdpowiedzUsuńTu poznałam że prawdziwa ciebie bloggerka
Ta zwykła:Nie może zrobić kłopotów prze kilka rozdziałów i od razu robi sielankę
Ta utalentowana:Potrafi robić kłopoty z happy endem lub nie.Ale wiem że jesteś tą niezwykłą.Potrafisz pięknie pisać.Nie wiem jak to określić,ale piszesz bosko.Naprawdę,wiem że zrobisz jak uważasz
Czekam na next
Popieram, niektóre dzieci nie mają rodziców albo jak mają to ich rodzice piją. Też ostatnio nad tym myślałam. Dasz jeszcze wieczorem next??
OdpowiedzUsuńPowalił mnie ten rozdział. Potrafisz pokazać prawdziwe życie. Kamila:*
OdpowiedzUsuńkiedy next
OdpowiedzUsuńrozdział świetny
Świetny.
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
super rozdział! czekam na next♥
OdpowiedzUsuńZdrowiej Majka:)
OdpowiedzUsuńA rozdział i tak jest super!
Boski. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Pisz książkę :)
OdpowiedzUsuńMówisz, że jesteś chora więc życzę ci dużo zdrowia, abyś szybciutko wyzdrowiała. Kocham twojego bloga :* Łzy chcę powstrzymać, ale bez nich się nigdy nie obejdzie. Gdy płaczę przy kompie, albo przy telefonie, czy tablecie nikt na to nie zwraca uwagi, bo wszyscy wiedzą, że czytam twojego bloga :D kocham twoje rozdziały. czekam na next :*
OdpowiedzUsuńCałuski Elcia<3
Ps Sorki, że tak późno wstawiam komentarze ale ostatnio czytam twoje rozdziały od razu po wstawieniu, ale na telefonie, a tam mam problemy w wstawianiu komentarzy.
Haha! To o wiewiorkach najlepsze. Rozdział cudowny daj next szybko ;)
OdpowiedzUsuńKiedy nexxt???? Dodasz dziś?? :'(
OdpowiedzUsuńKiedy next??? dodaj dwa!!! Plisss kamila:*
OdpowiedzUsuńRozdział jest super jak zawsze. życze Ci powrotu do zdrowia. Dawaj szybko rozdział. Już nie mogę sie doczekać.
OdpowiedzUsuń