niedziela, 12 stycznia 2014

4. Żyj życiem bo jest tylko jedno. Drugiej szansy Bóg ci nie da...

Oczami Laury:
Ciemność otaczała mnie z każdej strony. Chciałam uciekać, być z kimś. Mrok otaczał mnie zewsząd. Mój największy wróg. Bałam się ciemności? Nie, nie tego. Czego? Samotności, tego, że kiedyś zostanę sama, wszyscy mnie zostawią i zostanę zapominana. W tej chwili taka się czułam. Mała, nic nie znacząca i samotna. Nagle w oddali zamajaczyła mi szczupła sylwetka. Zmrużyłam oczy i zaczęłam wolno podchodzić. Jedak ślamazarne kroki przerodziły się w trucht, a potem w szalony bieg.
- Mama! - krzyknęłam. Postać odwróciła się w moją stronę. Te rysy, włosy, twarz, uśmiech. Znane na pamięć mimiki. Osoba którą kocham całym sercem.
- Mamusia - szepnęłam cicho. Kobieta uśmiechnęła się i wyciągnęła w moją stronę ręce.
- Witaj córeczko, kochane moje słoneczko  powiedziała aksamitnym głosem. Głosem za który dzień w dzień tęskni każda komórka mojego ciała. Podeszłam do niej na wyciągnięcie ręki. Patrzyłam w oczy o kolorze lazurowym. Takie same jak ma Harry. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach i ginąć w czarnym podłożu, na którym stałyśmy. Mama podeszła do mnie i przytuliła. Czułam jej uścisk i zapach perfum. 
- To nie możliwe - mruknęłam. Mama zaśmiała się perliście i ukazała białe ząbki.
- Możliwe kochanie - powiedziała i odgarnęła kosmyk włosów opadający mi na oczy za ucho - choć ze mną jeżeli chcesz
- Gdzie? - popatrzyłam zdezorientowana za siebie i przed siebie. 
- Do raju, będziemy tam razem. Zaczekamy na tatę i Harrego - wyjaśniła zachęcająco.
- Mam umrzeć? - nie dowierzałam. Mama kiwnęła blond - głową
- Ale możesz wrócić - szepnęła mi do ucha. Poprowadziła kilka kroków do przodu i stanęłam przed rozdrożem. ''Życie'' pisało na jednym drogowskazie prowadzących na drogę po prawej stronie, ''Raj'' pisało na drugiej strzałce wskazującej na lewą dróżkę. Zerknęłam na mamę. Ubrana była w delikatną jakby uszytą z porannej mgły sukienkę, nogi miała bose, a na głowie wianek z białych róż. Przełknęłam ślinę. Mam zostawić Harrego, Margaret, tatę i całe moje życie i odejść? Nie doczekać się męża, dzieci, wnuków, matury, dyskotek i innych zabaw? Spacerów wieczorem, siedzenia z gitarą na plaży lub biegania po sklepach i kłócenia z Lynchem? Jak umrę nawet mu nie podziękuję za uratowanie! Ale jak skończy się moje ziemskie życie w tej chwili na wieki zostanę z mamą. Odwróciłam się do niej twarzą i popatrzyłam w oczy. Jej uśmiech znikł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Wracam - szepnęłam - chcę wszystko naprawić i ... żyć.
- Rozumiem - odparła mama i pocałowała mnie w czoło - ja będę na was czekała. Kocham cię.
- Ja ciebie też mamusiu - szepnęłam. Nagle mama zaczęła robić się prześwitująca. Złapałam ją za rękę.
- Nie odchodź! - krzyknęłam przerażona. Mama uśmiechnęła się słodko.
- Ja nigdy nie odejdę córeczko - powiedziała i wskazała miejsce gdzie mam serce  zawsze jestem z tobą. W każdej chwili. Pamiętaj...
Po tych słowach pocałowała mnie w czoło. Łzy napływające mi do oczu zamazały widok. Kiedy je przetarłam, mamusi już nie było.
- Żegnaj - szepnęłam i zaczęłam lecieć w dół.


Oczami Rossa:
Otworzyłem oczy. Od razu uderzyły mnie promienie słoneczne. Przetarłem oczy rękoma i rozejrzałem się dookoła. Riker i Rocky leżeli na białej kanapie i spali, Rydel i Ellington zniknęli, a mama i tata pewnie są w pracy. Lekko skołowany mocno zacisnąłem powieki i po chwili obraz się wyostrzył. Usiadłem i poczułem straszny ból głowy. Zdezorientowany dotknąłem czoła. Pod palcami wyczułem nieprzyjemny materiał. No tak. Bandaż.  Syknąłem z bólu. Odgarnąłem kołdrę i wstałem. Na moje nieszczęście zakręciło mi się w głowie. Kurczowo złapałem się szafki nocnej. Jabłko leżące przy brzegu spadła i potoczyło się po podłodze zbudzając śpiących braci. Chłopacy poderwali się na równe nogi. Patrzyli przerażeni, ale po chwili na ich twarzach pojawił się strach i szok.
- Też go widzisz? - spytał wypranym z emocji głosem Rocky. Riker pokiwał głową i podszedł do mnie. Delikatnie dotknął mojego ramienia. W jednej sekundzie wyraz twarzy brata pojaśniał z radości. Promień słoneczny wdarł się na jego twarz powodując u mnie uczucie którego nie umiałem nazwać. Rocky pisnął i rzucił mi się na szyję. Zatoczyłem się pod jego ciężarem i w ostatniej chwili złapałem poręczy łóżka. Riker pośpieszył nam z pomocą. Oczepił ode mnie bruneta i sam się  we mnie wtulił.
- Tęskniłem braciszku - szepnął do mnie. Spojrzałem mu w oczy i ze zdziwieniem i szokiem wymalowanym na twarzy spostrzegłem, że w oczach brata lśniły kropelki wody potocznie zwanych ''łzami''. Uśmiechnąłem się. Riker po chwili słabości wyprostował się  i odwrócił się do Rockiego. Jeszcze nigdy tak się nie zachował wobec mnie. Zawsze poważny, nie wyrażający swoich uczuć. I od niepamiętnego czasu mnie przytulił. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Kładź się Ross, zawołam lekarza - odezwał się lekko się spiętym głosem i nie patrząc na mnie wyszedł. Odwróciłem głowę na Rockiego. Stał z banem na twarzy i chichotał.
- Debil z naszego brata - powiedział i pomógł mi się położyć. Po chwili przyszedł lekarz i zaczął ględzić o moim stanie zdrowia i zadawać pytania.
***
Po pół godzinie doktor wyszedł, a chłopaki ''polecieli'' do biura rodziców powiedzieć im radosną nowinę. Zostałem sam. Leżałem na wznak i gapiłem się w biały sufit. Zastanawiałem się nad moim życiem. Po chwili wziąłem białą kartkę i długopis leżące w szufladzie szafki i w punktach zacząłem pisać.
1. Odniosłem sukces jako muzyk
2. Mam czego dusza zapragnie
3. Jestem bogaty i popularny

Więcej pisać nie mogłem. Bo i co? Nic więcej. Marano ma to samo. Więc dlaczego się tnie? Ma wszystko i jeszcze narzeka. Nie rozumiem jej. Przecież popularność i pieniądze to coś o czym każdy człowiek marzy, a ona kaprysi. Pusta lalka i tyle! 
Postanowiłem do niej iść. Założyłem tylko białe jeansy i fioletową koszulkę w serek, a na nogi czarne trampki. Gotowy wyszedłem i zapukałem do sali obok. Cisza. Ostrożnie uchyliłem drzwi i wsunąłem do środka głowę. Pusto. Wślizgnąłem się do pomieszczenia i delikatnie zamknąłem drzwi. Marano leżała na łóżku. Wyglądała bardzo spokojnie. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Usiadłem na stojącym przy łóżku, białym fotelu i zamyśliłem patrząc na dziewczynę. Jej powieki nawet nie drgnęły. Przypatrzyłem się jej lepiej. Ręce miała ułożone na klatce piersiowej. Nadgarstki owinięte białym bandażem. Policzki blade, a usta mimo, że malinowe nie miały tego żywego koloru co zawsze, czekoladowe włosy były rozsypane na poduszce. Wyglądała ładnie, żeby nie powiedzieć pięknie, bo tak nie jest. Nagle z jej ust jak motyl w ziemie wyfrunęło słowo ''mama''. Pochyliłem sie do przodu nasłuchując.
-Nie odchodź - wychrypiała i zamilkła. Przerażony dotknąłem jej policzka. Nic. To czemu gada?! Nagle jej powieki zadrżały i moim oczom ukazały się ciemne tęczówki. Marano patrzyła na mnie zszokowana i zdezorientowana.





P.S. Na początek chciałam przeprosić za nieobecność. Nie wiem co więcej napisać. Może: komentujcie? Tak to napiszę KOMENTUJCIE. Jestem szczęśliwa za komentarze pod ostatnim rozdziałem i nawet się nie spodziewałam. Do napisania kochani :**


Majka`

21 komentarzy:

  1. Aaaa!! Zarąbisty. Daj szybko next. Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny. Co dalej??!! J.J

    OdpowiedzUsuń
  3. no weź w takim momencie ??
    dodaj szybko next

    OdpowiedzUsuń
  4. Super.Ale w takim momencie
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten początek... Jakbym czytała piękną książkę. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale pięknie. Płakałam gdy czytałam o spotkaniu Laury i jej mamy. To było cudowne. kiedy next? kamila:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Libster blog
    Szczegóły tutaj
    http://austinandally-amazing-story.blogspot.com/p/libster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny i zakończony w dobrym momencie:) Trzeba przecież zostawić nas z niedosytem.
    Oczywiście czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moment na zakończenie okropny!! Jak możesz zostawiać mnie bez dalszego ciągu? A kiedy next?!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. To takie piękne. Łzy mam jak zawsze które pokazują mi jak bardzo cię za to uwielbiam, że pomogłaś mi dziś, bo przed przeczytaniem miałam zjebany humor. Dzięki za poprawę. Piszesz tak pięknie tak realnie. To jest tak jak byś coś takiego przeżywała. To piękne jak umiesz się w każdą sytuację się wczuć i tak pokazać w tym siebie. proszę cię nie rozstawaj się nigdy z pisaniem. Napisz książkę, albo nie roztawaj się z blogami. Wolałabym to pierwsze. Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super! czekam na next ten rozdział to poprostu cudo♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Wreszcie!!!!!!! Mam nadzieję, że next bedzie szybciej ;*
    Czekam....

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja pier***ę!! Rozdział boski. Jesteś niesamowita! Zielona

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietny
    Dobrze, ze Ross sie obudzil
    Teraz kolej na Lau
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  16. Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej info u mnie :
    http://austin-i-ally-zycie-jest-tylko-jedne.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział.
    Zostałaś nominowana do Libster Award.
    Szczegóły tutaj
    http://austinandally-amazing-story.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  18. zostałaś nominowana do LBA szczegóły na moim blogu: auslly-ture-story.blogspot.com gratulacje:-)

    OdpowiedzUsuń
  19. http://raura4everandever.blogspot.com/ Zajrzyj na tego bloga mojej koleżanki
    super

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Komentując dajesz mi motywację na kolejny rozdział:)